W dzisiejszych czasach, dzięki dostępowi do najnowszych technologii i nowoczesnych trendów w architekturze mamy nie znane dotąd możliwości dalszego kształtowania przestrzeni i wpływu na krajobraz tej wciąż ślicznej krainy. Jesteśmy świadkami tendencji powrotu do tradycji, której wyrazem są karczmy i pensjonaty budowane z drewnianych bali, czy bardzo rzetelnie względem historii remontowane autentyczne stare obiekty. Wpisując się w ten właśnie trend, z radością przedstawiamy Państwu nasze projekty ”domów beskidzkich”, pragnąc zaproponować domy spełniające nowoczesne standardy życia, a zarazem nawiązujące w swojej formie do pojawiających się w różnych momentach historii zasad i elementów architektonicznych budownictwa tradycyjnego tego regionu.
Tradycyjne budownictwo regionalne w każdym miejscu wyrasta zgodnie z typowymi dla siebie uwarunkowaniami kulturowymi i przyrodniczymi. Uwarunkowania przyrodnicze to klimat, krajobraz oraz dostępne miejscowe surowce. Kulturowe to zwyczaje, rytm i poziom życia, warunki polityczne, oraz kontakty z innymi regionami. Zakłócenie każdego z tych czynników ma wpływ na kondycję całości. Wszystko to razem tworzy tożsamość kulturową. Tożsamość kulturowa jest żywa, a to oznacza, że zmienia się w czasie w sposób ewolucyjny. Wątki architektoniczne, do których sięgamy w naszych projektach również zmieniały się na przestrzeni dziejów.
Najstarsze znane nam chaty mieszkalne swoją formą nawiązywały do pasterskich szałasów, podobnych do siebie w całych Karpatach, dlatego, że budowali je przybywający aż z centralnej części Półwyspu Bałkańskiego Wołosi. Chaty te miały rzut prostokąta. Przykryte dachem dwuspadowym z przyczółkami, schodzącym się w kalenicy pod katem zbliżonym do 45 stopni, krytym gontem, o najdłuższych w Polsce okapach wspartych na wysuniętych belkach stropowych, tzw. rysiach. Ich cechą charakterystyczną było niesymetryczne umiejscowienie wejścia wywodzące się z funkcji jednoizbowej. Drzwi wejściowe były masywne, nabijane ćwiekami, o zaokrąglonej górze dzięki zastosowaniu tzw. piesków we framudze. Z czasem wejście zostało osłonięte gankiem – podcieniem, tam w miesiącach ciepłych jadano posiłki. Osłonięcie, a tym samym podkreślenie wejścia do domu jest charakterystyczne w całej Polsce. Wynika z otwartości domu na zewnątrz i zaproszeniem do środka. Na ganku się siedziało, spotykało z sąsiadami, wyczekiwało gości. Ganek chałupy wiejskiej naśladował portyk dworski: daszek wsparty na dwóch słupach. Taki wzór ganka przywieźli w Beskidy osadnicy z okolic Krakowa i Sandomierza. W chałupach bardziej okazałych słupy podtrzymujące daszek były masywniejsze i kształtem przypominające kolumny. Czas zaborów pozostawił po sobie obiekty w stylu alpejskim (przede wszystkim leśniczówki), a elementy tej architektury wpłynęły w sposób oczywisty na kolejny wizerunek domu beskidzkiego. Ganek wejściowy przeobraził się w przeszkloną werandę, do której wchodziło się już nie od frontu, tylko z boku. Następnie rozrósł się o jedną kondygnację, zaczął podtrzymywać dodatkową izbę w poddaszu zwaną facjatką, z której czasami wystawał balkonik przykryty płaskim, tyrolskim daszkiem. Zarówno pełne fragmenty ścian ganku, elementy konstrukcji daszku, jak i deski osłaniające połacie dachu i ściany szczytowe zaczęto zdobić ażurową snycerką, której ornamenty charakterystyczne były dla poszczególnych dolin i osad.
Burzliwym okresem rozwoju architektury regionalnej był przełom XIX i XX wieku, kiedy w góry zaczęli zjeżdżać letnicy i kuracjusze. Beskidzkie wsie zaczęły zmieniać się w uzdrowiska. Powstała potrzeba budowania pensjonatów – domów o nowej, nieznanej dotąd tutaj funkcji. W narodzie, w owym czasie narastała wola walki o restaurację ojczyzny, nie tylko w formie bezpośredniej – zbrojnej, ale również na polu budowania tożsamości narodowej, w której jakże ważną rolę odgrywało istnienie narodowego stylu w architekturze. Podobnie, jak w Zakopanem, tak i tu, w Beskidach, w zwłaszcza w Wiśle – miejscu, w którym bierze początek królowa polskich rzek toczyła się dyskusja na ten temat. W wyniku tej dyskusji powstały hotele i pensjonaty próbujące łączyć w swojej formie wątki architektury góralskiej i tej uznawanej za „polską”, nierzadko wzorującej się na nowym nurcie zakopiańskim. Jednocześnie zaborcy dążyli do podkreślania w widoczny, materialny sposób stanu posiadania Beskidów poprzez budowę schronisk górskich w stylu wyraźnie kojarzącym się z żywiołem niemieckim. W okresie międzywojennym, modne beskidzkie uzdrowiska Wisła i Ustroń stały się ośrodkami artystycznymi i kulturalnymi odradzającej się Polski, w których nie mogły nie pojawić się obiekty prezentujące nowoczesne style architektury europejskiej modernistyczne, czy funkcjonalistyczne.
Na wsi beskidzkiej życie toczyło się wolniej, niż w uzdrowiskach. Pejzaż pozostał niezmieniony, domy skupione się w dolinach, choć i niemało przysiadło na zboczach, całkiem wysoko szukając nowych terenów na uprawy i pastwiska dla owiec. Niskie, z dużym dachem, wpisane w krajobraz, jakby zawsze tam były. Ale nawet tu nic nie trwało w bezruchu. Chałupy w dole przywdziewały stopniowo nieco inną, nową szatę. Ściany z belek zaczęto obijać deskami malowanymi na różne jaskrawe kolory, głównie zielony. Niektóre nawet tynkowano okładając najpierw słomą. Stodoły i obory pozostawały drewniane, w naturalnym, ściemniałym od słońca kolorze. Piwnice z szarego kamienia, od północy porośnięte mchem. Płoty z prostych sztachet, sady i dobrze, jak rosło duże drzewo w obejściu, silne, chroniące od słońca i wiatru, a na nim kapliczka…
Polub nas na facebooku
Podobają Ci się te projekty? Podziel się z innymi tą informacją.